OWF, czyli O Wydarzeniu Faktów parę

Jadąc po raz pierwszy na festiwal, wielu ma wątpliwości. Zazwyczaj kieruje nami chęć usłyszenia ukochanego artysty na żywo, jednak wiąże się to z wyjazdem do innego miasta, przepchnięcia się przez tłum ludzi i późnego powrotu do miejsca noclegu. Czy i jak organizatorzy rozwiązują te problemy i rozwiewają nasze wątpliwości?

Na początku czerwca tego roku wybrałam się na swój pierwszy festiwal, czyli Orange Warsaw Festiwal. Nie mylicie się – ze względu na Lanę Del Rey.

Przede wszystkim, macie olbrzymie szczęście jeśli, tak jak ja, macie przyjaciela, lub kogoś z rodziny, albo chociaż znajomego znajomego, który zna się na mieście, do którego jedziecie. Pomoże Wam z dojazdem czy komunikacją miejską. Jeśli nie macie, poświęćcie trochę czasu i spróbujcie znaleźć wskazówki w Internecie. Jasne, niektórzy lubią robić wszystko spontanicznie/na ostatnią chwilę, ale to nie zawsze jest dobre, zwłaszcza jeśli festiwal kończy się o drugiej w nocy, a Ty musisz jeszcze wrócić do hotelu, lub gdy w okolicy jest kilka przystanków, rozrzuconych na różnych ulicach.

Warto wiedzieć, że po festiwalu (mówię o OWF, z innymi nie mam doświadczenia) idąc za tłumem znajdziecie autobusy, które zawiozą Was w inne części miasta, zwłaszcza na przystanek metra. Podróżując nim w odpowiednią stronę, dostaniecie się na przykład w okolice Pałacu Kultury, a stamtąd na pewno znajdziecie nocny autobus, który zawiezie Was w odpowiednie miejsce.

Teraz trochę o zachowaniu ludzi na festiwalu.

Możecie spotkać rozmowną parę młodych ludzi, z którymi ponarzekacie na pchający się tłum, ale także trafić na opryskliwych nastolatków. Nigdy nie jest tak, że nawet na najbardziej przyjaznym festiwalu nie trafi się ktoś, kto będzie próbował zepsuć atmosferę. Nie przejmujcie się nim i szukajcie innego towarzystwa.

Przede wszystkim jednak, pamiętajcie, że większość obecnych zupełnie zmieni swoje nastawienie, kiedy na scenie pojawi się gwiazda wieczoru. Pierwsze rzędy będą zdecydowanie bliżej, niż się spodziewały, a także będą miały zdecydowanie mniej przestrzeni, niż się spodziewały. Uważajcie, bo to nie śmieszne, to może być naprawdę niebezpieczne.

Jeśli chcecie coś zjeść/napić się, zadbajcie o to dużo wcześniej, nie przed samym występem artysty bo po prostu nie zdążycie, co jest dość oczywiste, patrząc na zebrany w miasteczku festiwalowym tłum.

To chyba tyle, jeśli chodzi o wskazówki. A jak jest na samym festiwalu, kiedy już zobaczycie artystę, na którym tak Wam zależało?

Fantastycznie, naprawdę, nie do opisania. Nie będę nawet próbowała.

A jak było, konkretnie, z Laną?

Właśnie tak. Wielu mówi, że na koncertach stresuje się, co skutkuje fałszem. Niestety, czasem jest to prawdą – wystarczy obejrzeć nagrania. Ale nie można tego powiedzieć o tym koncercie. Naprawdę. To nie tak, że nie jestem obiektywna – posłuchajcie nagrań i przekonajcie się sami. Jakbyście słuchali płyty, tylko sto razy lepiej.

Podaję również setlistę dla zainteresowanych.

  1. Cruel World
  2. Cola
  3. Blue Jeans
  4. West Coast
  5. Born to die
  6. Honeymoon
  7. High by the beach
  8. Freak
  9. Clair de Lune
  10. Carmen
  11. Serial killer
  12. Lolita
  13. Ultraviolence
  14. Ride
  15. Video games
  16. Off to the races

Ja najbardziej byłam oczarowana utworami Blue Jeans, Born to die, Carmen, Serial killer, Ultraviolence, Video Games (na którym Lana po raz kolejny miała łzy w oczach) oraz Ride. Fenomenalnym zakończeniem było także Off to the races, nieco żywsze, podtrzymujące emocje.

Dla mnie festiwale mają przewagę nad koncertami zamkniętymi. Po prostu, odczuwa się inny klimat, niż w sali. Przewaga tych drugich polega na tym, że po nich często mamy szansę na zdjęcie i autograf – na festiwalu pozostaje nam strefa VIP.

Dodaj komentarz